Czarne Lamborghini gnało z zastraszająca prędkościom przez miasto , nie zatrzymując się nawet na światłach powodując przy tym stłuczkę dwóch samochodów.Luna na chwilę spoglądneła za siebie jednak nie wywarło to niej dużego wrażenia.Przeklinając jedynie kogoś kto te światła tam ustawił wcisnęła gaz do dechy i z piskiem opon skręciła w prawą stronę ulicy po czym zwolniła do normalnej prędkości jednak i z tym jej samochód rzucał się w oczy.Zaparkowała koło ogromnego centrum handlowego , gdzieś gdzie problemy z wyjechaniem miałby sam Fernando Alonso.Kierując się w stronę wejścia założyła na siebie czarną bluzę z kapturem który założyła na głowę.Weszła na przepełnione ludźmi pierwsze piętro galerii.Szybkim krokiem skierowała się do średniej wielkości fontanny stojącej na środku.Usiadła na jej skraju.Fontanna była jedynym miejscem gdzie mogłoby się wydawać dziwne nie było kamer ochronny co sprawdzała wielokrotnie.Delikatnie zanurzyła prawą ręke do wody.Woda była ciepła i na chwile dała jej ukojenie jednak było to chwilowe gdyż usłyszała tak znany sobie głos.Mężczyzna powitał ją jednym z powitalnych zwrotów i usiadł tak samo jak ona na krawędzi fontanny.Był to przystojny pełen wdzięku oraz kultury mężczyzna.Niejedna kobieta która mijała fontanne spoglądała na niego zwrokiem pełnym pożądania i nadzieją odwzajemnienia spojrzenia jednak ich nadzieje spełzały z niczym gdyż on uporczywie patrzył zawsze na twarz jednej kobiecie.
Uważny obserwator zauważyłby jedną z cech która ich łączy a mianowicie odcień skóry.Po jego krótkim powitaniu nastała cisza.
-Witaj-Odpowiedziała.
-Gratulacje udanego zadania.-Powiedział głosem triumfu niczym Fury.
Cisza.
-Dziękuje.-Odparła pół pewnym głosem.
-Jesteś nieswoja.
-Tylko zmęczona.
-Ty nie odczuwasz zmęczenia.
Cisza.
-Dobra , nie będę udawać , ta sytuacja mi ciąży.
-Jakoś nigdy tego nie robiła.
-Teraz sie coś zmieniło.
-Mogę wiedzieć co?
-Nie możesz.
Mężczyzna zrobił pokerową twarz.
-Chcesz mi coś powiedzieć?-Zapytał.
-Tak.-Tym razem odparła pewnym głosem.-Mam gdzieś co teraz zrobicie,komu o mnie powiedziecie,kogo wyślecie żeby mnie zabić ale ja odchodzę.
Ostatnie zdanie powiedziała podniesionym tonem jednak tak żeby tylko do ich uszu dotarło.
Mężczyną był wyraźnie zaskoczony.
-Tyle dla ciebie zrobiliśmy , wyciągneliśmy prawie z trumny, pokazali jak ze sobą postępować , uczyniliśmy cię jedną z najlepszych zabójczyń a ty tak poprostu mówisz że odchodzisz?
-Mówiliście również , że każdy człowiek ma wybór.
-Wybór o którym mówisz już dawno podjęłaś innego nigdy nie miałaś.
Obdarzyła go krzywym spojrzeniem.
-Wszyscy się czasem mylą , to dotyczy wszystkiego.-Zlustrowała go od góry do dołu po czym dodała ja myślała ostatnie zdanie.
-Powiedz Mu że jeśli ma mi jeszcze coś do powiedzenia wie jak się skontaktować.
-Czyli od teraz jesteś w pełni agentką tarczy?
-Zawsze nią byłam a ty w życiu nie byłeś nikim jedynie jego marnym sługą.-Wyszeptała mu to zdanie na ucho po czym zaczęła rozkoszować się jego pełnym wściekłości spojrzeniem które przepełnione było czarą goryczy.
-Popatrz na siebie ci w tarczy są inni a ty jesteś zupełnie inna przez te wszystkie lata pracowania dla nas myślisz , że pozostałaś tą samą dziewczyna?siostrą?zabójcą?, stałaś się tą złą Luna , teraz może tego nie dostrzegasz ale jak odejdziesz coraz więcej rzeczy zacznie ci ciążyć , coraz więcej rzeczy zacznie się zmieniać a w końcu prawda w tajemnicy wyjdzie na jaw.-Skończył swój monolog po czym rozejrzał się wkoło.Czas jakby zamarł a ona stała jak słup i przetwarzała jego słowa.Po krótkiej minucie i ona rozejrzała się dookoła jednak ich cichy dialog raczej nie zainteresował innych ludzi.
-Wiesz , mam wystarczająco dużo czasu a nawet jeszcze więcej aby zobaczyć czy twoje słowa rzeczywiście się spełnią a ty masz go jakby to powiedzieć....mniej.-Odrzekła po czym nawet na niego nie patrząc żwawym krokiem odeszła w stronę wyjścia.Rozejrzała się wokoło po czym swoim tempem pobiegła w stronę swojego samochodu.Była przy nim po sekundzie , wsiadła do niego ale przedtem upewniła się , że nikt nie widział jej wybryku.Głośno westchnęła , właśnie zakończyła w swoim życie pewien etap.Wiedziała że skutki tego etapu będą się za nią ciągnąć przez wieki i wszystko co powiedział jej poprzedni rozmówca było prawdą ale nie mogła już tak dalej.Uczucie jakim obdarzała jednego niezwykłego mężczyznę przewyższało nawet strach przed nieuniknioną zemstą,Odpaliła samochód po czym zgodnie z kodeksem drogowym odjechała w stronę zachodzącego słońca.
Rozdział miał być w niedziele ale wypadło że wtorek bardziej przypadł mu do gustu
:D
Świetny rozdział . Jak i cały blog. Przypadł mi do gustu. Nie niejestem z tych ludzi którzy poprawiają błędy więc nic dodać nic ująć. Moja droga t wygląda jak taka wierza eifla tylko taka bardziej twoja xD (Ta zmieniony cytat Anthony'ego Starka zawsze spoko xD) To czekam na następny rozdział, życzę weny , jagódek xD ślę całusy i blablabla cośtam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam zawsze na posterunku Fran. ;*
♥
Najbardziej rozwaliło mnie porównanie do Fernando Alonzo XD jestem ciekawa o co chodziło. Cóż to za życie o którym wspominał rozmówca? Rozdziały mogły by być dłuższe bo są strasznie króciutkie.
OdpowiedzUsuńRachel
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTajemniczy gość i 'drugie życie'. To, to ja lubię :D
OdpowiedzUsuńNana