sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 4 zwany połowiczną prawdą.

Nick Fury z założonymi rękami stał pośrodku otaczających go monitorów. Na jednym z nich śledził najnowsze wydanie wiadomości. Prezenterka CNN stała na tle palącego się magazynu przemysłowego na obrzeżach Londynu. Eksplozja była na tyle duża ,że swą siłą dosięgła dwa sąsiednie budynki oraz kilkanaście samochodów. Było 13 ofiar,Nie udało się nikogo zidentyfikować. Wszystkie znajdowały się wewnątrz, Fury oddychał na tyle głośno ,że było go słychać w całej sali. Nagle odezwał się na co siedzący z tyłu analitykowie podskoczyli na fotelach.
- Hill ,do mnie.
W ułamku minuty wspomniana agentka stała za nim. Stanowisko Furego było oddalone na tyle ,że jedynie ona mogła usłyszeć jego rozkaz.
- Sprawdź mi ostatnie i aktualne położenie Luny - wydał rozkaz nawet nie odwracając się do niej.
W szybkim tempie podeszła do swojego komputera , jednak wróciła po 10 minutach.
- Ostatnie położenie to mieszkanie w Londynie a aktualne nie jest znane - odarła niepewnym głosem.
- Jak to nie jest znane?
- Wyłączyła nadajnik, komórkę a nawet GPS w samochodzie jednak pobrałam zapis z londyńskiej kamery gdzie nasz identyfikator twarzy ją rozpoznał po czym pokazała mu tablet  z nagraniem
- Ulice dalej doszło do eksplozji...-zaczęła ale nie skończyła
Fury bardzo dobrze zdawał sobie z tego sprawę od początku pojawienia się informacji o wybuchu.
Wiedział ,że to Luna ale nie wiedział dlaczego. Była osobą trzeźwo myślącą i musiała mieć bardzo dobry powód żeby wysadzać prawie całą ulice w powietrze.Ciekawość go wręcz zżerała.
- Jeśli ktokolwiek by się o nią pytał ,mów ,że ma nową robotę i nie wiadomo kiedy wróci.To dotyczy WSZYSTKICH  avengersów - przedostatnie słowo mocno zaakcentował i posłał jej wymowne spojrzenie.
- Rozumiem - odparła - nie wysyłamy oddziału poszukiwawczego?
- Nie , dopóki sama nie da znaku życia wszystko zostaje między nami , nie wiadomo co znalazła w tym magazynie , że uznała aby wszystko wysadzić i robiąc przy tym niezłą jadkę - wytłumaczył - Gdyby jacyś ,,przyjaciele'' się nas czepiali mów ,że mamy ważniejsze rzeczy na głowie niż wysadzanie magazynów w powietrze - mówiąc to wyszedł z centrum operacyjnego i skierował się do windy.
Na chybił trafił wybrał 10 piętro. Co chwile spoglądał na ekran małego ekranu wskazującego piętra gdy wskazało 5 małym czerwonym przyciskiem zatrzymał windę , nastał półmrok który rozświetlała jedynie blado świecąca pojedyncza lampa. Z wewnętrznej kieszeni długiego płaszcza wyjął telefon. Był to zwyczajny dotykowy samsung. W spisie kontaktów widniał tylko jeden. Wybrał go. Kilka sygnałów.
- Już myślałam ,że nie zadzwonisz - Wysoki kobiecy głos Luny powitał go - Jak tam widoki z windy?
- Zawsze dzwonie a widoki są piękne - bąknął sarkastycznym tonem - Czekam...
- Swoimi nadprzyrodzonymi zdolnościami oraz instynktem uznałam ,że tak będzie najlepiej,
- Nadal czekam...
- W magazynie była broń tarczy a przed magazynem tuziny szpiegów a poza tym z ust jednego usłyszałam Hydra , to co miałam zrobić?
- Skąd mieli naszą broń? - zapytał z coraz bardziej wkurwiony.
- No wyczarowali sobie.
- Kto?
- A ja niby skąd mam wiedzieć ?
- Najpierw trzeba było spytać potem wysadzać.
- Chciałam z zaskoczenia.
- No to masz.
- Spokojnie szefie , podążam teraz za pewnym tropem gdy coś znajdę odezwę się.
-Jakim tropem?
- Odezwę się , sytuacja musi się uspokoić - zanim cokolwiek zdążył powiedzieć rozłączyła się.
Z telefonu wyjął kartę pamięci i  sam telefon schował głęboko do kieszeni płaszczu. 
Coś było nie tak. Kret w tarczy? Nie mieściło mu się to w głowie. Musiał działać krótko inaczej szybko byśmy go wykryli. Miał dostęp do broni. Jednak każdy kogo znał miał dostęp ale w takich ilościach? przecież nie zgłoszono nieprawidłowości. Wiedział , że nie może działać od środka , spłoszył by szpiega a przy okazji zdemaskował Lune. Właśnie, Luna. Wiedział ,że była bardzo dobrą agentką , siotrą Starka a mimo wszystko wiedział , że coś ukrywa. Usta mówiły prawdę a oczy jakby zawsze kłamały,Włączył windę która już bez większych przeszkód wyjechała na 10 piętro.Gdy drzwi się otworzyły zobaczył niecodzienny widok. Captain Ameryka i Thor stali przed guzikami od windy i nad czymś wyraźnie dumali. 
- Działa - powiedzieli obaj na głos.
- A co ma nie działać ? Prawie nowa. 
- Ale my wciskaliśmy ten guziczek i nie działała - Thor wskazał na malutki guziczek.
- To od drugiej windy ciole -
- To dlatego..
-Idioci....



                          


*********************************************************************************
Rozdział 4 do stawia się na baczność.
Dziękuje tym 4 obserwatorom.





4 komentarze:

  1. Hahaha gratuluje rozbawienia mnie końcówką xd genialne! Co jak co ale to mało powiedziane. Przepraszam że nie komentowałam :C Pisałam tamten komentarz ale mi się usuwał. Życzę weny ślę causki i co? Czekam z niecierpliwością na nn.
    Pozdrawiam Fran
    Ps. zapraszam do siebie na bloga
    adres: stevematarcze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No więc weszłam i fajny masz styl. Ciekawie się czyta i niczego nie brakuje. Dołączam się do Franczeski bo końcówka wybitna z windą :D Nie czepiam się błędów, bo sama je popełniam ( i tak ich nie widzę). Czekam również na nn . U mnie notki są codziennie, wiec zapraszam

    iron-adventures.blogspot,com

    OdpowiedzUsuń
  3. Końcówka zniszczyła wszystko. jak i wybuch magazynu :D
    Weny
    Rachel

    OdpowiedzUsuń
  4. Końcówka - mega, nie dało się nie zaśmiać :D
    Nana

    OdpowiedzUsuń