niedziela, 19 lipca 2015

Hejka

Wyjeżdżam na dwa tygodnie na jakieś kolonie do miejsca gdzie prawie nic nie ma , więc jak się już domyśliłeś nie będzie mnie ale rozdział 2 pojawi się natychmiast po moim przyjeździe.



                          TRZYMAJ SIĘ.

piątek, 17 lipca 2015

Rozdział pierwszy zwany wstępem.

Luna przemierzała agencje środkiem korytarza gdy nagle zorientowała się , że u jej boku zacząła kroczyć pewna osoba.Posłał kpiący wzrok na prawo po czym odezwała się pierwsza.
-Nie knujesz z Hulkiem jakiś naukowych planów ochrony ziemi?
-O tej porze mam nawyk rozmawiania z moją siostrą o jej wczorajszej nocy poza domem.-odpowiedział sarkastycznym tonem.
-Od kiedy pamiętam a u mnie pamięć od jakiś kilkunastu lat jest zajebiście dobra to jestem dorosła a poza tym śpieszę się do Furiego muszę zdać raport z ostatniego zadania ale spokojnie , dzisiaj zaszczycę cię moją obecnościom w tym sporym budynku co stoi na środku miasta i zawsze nie ma gdzie zaparkować no to Narka.Streszczając wszystko w jednym zdaniu przyśpieszyła kroku omijając przy tym wielu ludzi w białych kitlach a swoim wyostrzonym słuchem dosłyszała tylko ,,martwię się'' u ust swojego brata.Przewaliła oczami , przecież nie powie mu że spędziła namiętną noc z równie namiętnym chodz nie wyglądającym mężczyzną a w dodatku zbytnio nie pałającym do niego sympatią.
Rozmyślając tak doszła do głównej kwatery tarczy gdzie zaraz po wejściu rzucił sie jej w oczy Fiury obładowany przeróżnymi komputerami lampiący się jednym okiem gdzieś  w któryś z komputerów , ten widok zawsze przyprawiał ją o śmiech oczywiście taki jednosekundowy w końcu był szefem.Rzucają ciche ,,siemka'' Hill , staneła za Furym po czym chrząkneła.W mgnieniu oka Fury stał przodem do niej co już ją trochę przeraziło.Na szczęscie albo i jego przeciwieństwo odezwał się pierwszy.
-Agentka Stark , cóż za niespodzianka nie wiedziałem że już wróciłaś.-Powiedział to pełnym charyzmy głosem.
- A tak wczoraj w nocy, nasi przyjaciele z agencji bezpieczeństwa byli na tyle uprzejmi że pozwoli mi się z nimi zabrać.-Powiedziała bez żadnego zająknięcia.-Oczywiście nie wracam z pustymi rękami.
Mówiąc to wyjeła z kieszeni spodni czerwonego pendriva i oddała go w ręce Furego.Na jego ustach zagościł połowiczny usmiech triumfu.
-Dobra robota , obyło się problemów?
-Jeśli problemem jest to , że zniszczyłam cztery samochody tarczy to TAK.
Ostatnie słowo wypowiedziała z obawom jednak po mini Furego nie mogła wywnioskować co odpowie.
-Te samochody są kuloodporne,minoodporne , robione ręcznie a użyto do nich najlepszych tworzyw jaki zna dzisiejszy świat.-Powiedział to z osupieniem w oczach.
-No cóż , zdarzyło się .....ale mamy pendriva- odruchowo go pocieszyła.
-Czekaj na następne rozkazy , odmaszerować.-bąknął kręcąc głową.
-Tak jest.-Na odchodne jeszcze zasalutowała po czym skierowała się w stronę wyjścia.

Gdy wracała  tą samą drogą  zorientowała się , że znów ktoś przy jej boku maszeruje.
Spojrzała w lewą stronę i tym razem to burza rudych loków rzuciła jej się w oczy.
-Siemasz wdowa , co tam?
-Dobrze , podobno znowu narobiłaś burdelu z samochodami?-Powiedziała kpiącym tonem.
-Cichooo.Już się wyspowiadałam u Furego.
-Poprzednio też tak mówiłaś.-Powiedziała jeszcze bardziej kpiącym tonem.
-A idz....
-A idę.
 Skręciła korytarzem w prawo na co Luna cicho zachichotała gdyż tam znajdowało się laboratorium Bannera.


Lunie w końcu udało się dojść do piwnicy czym potocznie nazywano podziemny parking tarczy gdzie większość osób trzymało swoje samochody.Podeszła do swojego lamborghini gallardo który był prezentem od Tonego na ubiegłe urodziny gdy znów ktoś znalazł sobie miejsce obok jej osoby lecz tym razem aż sama się ucieszyło gdy go zobaczyła.
-Nauczysz mnie kiedyś tym jędździć?-Zmysłowy głos Capitana rozniósł się po całej piwnicy.
-Motor ci nie wystarcza?
-Na motorze nie można robić wielu rzeczy-odpowiedział.
-Od kiedy jesteś taki seksistowski?
-Od kiedy cie poznałem.
Oboje bystrymi oczami rozejrzeli się po piwnicy jednak Luna swoimi nadprzyrodzonymi oczami dostrzegła zbliżającą się postać przez co niestety nie mogli dalej poddawać się chwili.
Z jego oczu wyczytała pytania sunące się mu na język jednak to ona była szybsza.
-Nie mogę dzisiaj , umówiłam się z bratem.
-Super...
Wsiadając do samochodu posłała mu jeszcze zagadkowe spojrzenie po czym z piskiem opon odjechała w strone automatycznie otwierających sie drzwi.






czwartek, 16 lipca 2015

Prolog zwany początkiem

Luna Stark ze znanym tylko sobie uczuciem próbowała zagłuszyć dziwny uśmiech ciągle próbujący zagościć  na jej twarzy , jednak ten usilnie  zagościł na jej twarzy gdy tylko zobaczyła wyłaniającą się z ciemna nocy postać mężczyzny.Próbowała zrobić z niego coś na wygląd zawadiackiego uśmiechu ale ten zrobił się jeszcze bardziej głupkowaty.Mężczyzna widząc jej wyraz twarzy zmrużył oczy i uśmiechnął sie prawie tak samo jak ona po czym odparł ciche ,,cześć''.
-Długo zajeło ci dzisiaj ratowanie świata.
-Twój brat chciał mnie nauczyć obsługi telefonu , nie dałem się.
-Jakby cię nauczył moglibyśmy czasami poesemesować , no wiesz ..
-Czasami wole z tobą porobić   inne rzeczy niż esemesować , no wiesz..
Mówiąc to zaczął bezszelestnie składać na jej szyi zimne pocałunki które dawały jej niewyobrażalne ciepło.Po jej ciele przeszły zimne dreszcze którym te pocałunki dawały przyjemne słoneczne ciepło.Jej głowa również zaczeła wędrować po jego ciele tym razem to jej wyostrzone zmysły oraz umiejętne znanie całego jego ciała pozwalały jej dać mu mrowienie w brzuchu którego nie zaznał od wielu lat.Jednak chwila ta nie trwała długo gdy tylko jej nos znalazł się na jego szyi i poczuła woń.Piękną która działa na nią tak samo jak jego pocałunki , gwałtownie odepchneła go od siebie i stanęła do kierunku w którym aktualnie wiał wiatr ledwie wyczuwalny dla zwykłego człowieka..To był właśnie cały problem a nazywał sie tak jak ona.Luna była czymś , czymś nie znanym nawet samej sobie ale z czym nauczyła sie żyć.Była czymś na postać wampira , woń krwi działa na nią wręcz odużająco , miała wyostrzone zmysły , potrafiła bezszelestnie sie poruszaće , nie starzała się jednak mimo wszystko nie była wampirem. Piaskowa karnacja dodawała jej urody a miękkie delikatne ciało powabne na opalenizne więcej kobiecości .Steve  Rogers  cicho podszedł do niej złapał ją za kościste ramiona.
-Ja też do końca nie jestem normalny.
Na twarzach obojga zagościł ten sam głupkowaty uśmiech co na początku  , oboje popatrzyli na siebie wzrokami superbohaterów i znikneli gdzieś w ciemnościach nocy.














..............................................................................................................................
Powyżej znajduje się prolog.W sumie dosyć poważny jak na to opowiadanie ale mimo wszystko jestem z niego szczerze zadowolona mimo iż zdaje sobie sprawę iż nie jest to dzieło na miarę hym..no nie wiem całej serii gwiezdnych wojen?
Ale mam szeroką nadzieje że mimo wszystko skomentujesz chociaż w swoich myślach i powrócisz gdy kiedyś ukaże sie tu coś zwane pierwszym rozdziałem :)












Siemanko

                                                     WITAJ!


Trafiłeś na mojego pierwszego bloga o tematyce opowiadania. Bedzie to opowiadania o Avengersach dla inncyh pierdoły dla drugich najlepszy film na świecie dla mnie to drugie ;)
Ale oczywiście zapraszamy obie strony do czytania.
Wygląd bloga ulegnie zmianie bo nawet obciach troche taki wygląd mieć do takiego opowiadania :D
Niezadługo pojawi się zakładka ,,Bohaterowie'' z której co nieco się dowiecie ;)

Zapraszam do przeczytania prologu :-)