piątek, 17 lipca 2015

Rozdział pierwszy zwany wstępem.

Luna przemierzała agencje środkiem korytarza gdy nagle zorientowała się , że u jej boku zacząła kroczyć pewna osoba.Posłał kpiący wzrok na prawo po czym odezwała się pierwsza.
-Nie knujesz z Hulkiem jakiś naukowych planów ochrony ziemi?
-O tej porze mam nawyk rozmawiania z moją siostrą o jej wczorajszej nocy poza domem.-odpowiedział sarkastycznym tonem.
-Od kiedy pamiętam a u mnie pamięć od jakiś kilkunastu lat jest zajebiście dobra to jestem dorosła a poza tym śpieszę się do Furiego muszę zdać raport z ostatniego zadania ale spokojnie , dzisiaj zaszczycę cię moją obecnościom w tym sporym budynku co stoi na środku miasta i zawsze nie ma gdzie zaparkować no to Narka.Streszczając wszystko w jednym zdaniu przyśpieszyła kroku omijając przy tym wielu ludzi w białych kitlach a swoim wyostrzonym słuchem dosłyszała tylko ,,martwię się'' u ust swojego brata.Przewaliła oczami , przecież nie powie mu że spędziła namiętną noc z równie namiętnym chodz nie wyglądającym mężczyzną a w dodatku zbytnio nie pałającym do niego sympatią.
Rozmyślając tak doszła do głównej kwatery tarczy gdzie zaraz po wejściu rzucił sie jej w oczy Fiury obładowany przeróżnymi komputerami lampiący się jednym okiem gdzieś  w któryś z komputerów , ten widok zawsze przyprawiał ją o śmiech oczywiście taki jednosekundowy w końcu był szefem.Rzucają ciche ,,siemka'' Hill , staneła za Furym po czym chrząkneła.W mgnieniu oka Fury stał przodem do niej co już ją trochę przeraziło.Na szczęscie albo i jego przeciwieństwo odezwał się pierwszy.
-Agentka Stark , cóż za niespodzianka nie wiedziałem że już wróciłaś.-Powiedział to pełnym charyzmy głosem.
- A tak wczoraj w nocy, nasi przyjaciele z agencji bezpieczeństwa byli na tyle uprzejmi że pozwoli mi się z nimi zabrać.-Powiedziała bez żadnego zająknięcia.-Oczywiście nie wracam z pustymi rękami.
Mówiąc to wyjeła z kieszeni spodni czerwonego pendriva i oddała go w ręce Furego.Na jego ustach zagościł połowiczny usmiech triumfu.
-Dobra robota , obyło się problemów?
-Jeśli problemem jest to , że zniszczyłam cztery samochody tarczy to TAK.
Ostatnie słowo wypowiedziała z obawom jednak po mini Furego nie mogła wywnioskować co odpowie.
-Te samochody są kuloodporne,minoodporne , robione ręcznie a użyto do nich najlepszych tworzyw jaki zna dzisiejszy świat.-Powiedział to z osupieniem w oczach.
-No cóż , zdarzyło się .....ale mamy pendriva- odruchowo go pocieszyła.
-Czekaj na następne rozkazy , odmaszerować.-bąknął kręcąc głową.
-Tak jest.-Na odchodne jeszcze zasalutowała po czym skierowała się w stronę wyjścia.

Gdy wracała  tą samą drogą  zorientowała się , że znów ktoś przy jej boku maszeruje.
Spojrzała w lewą stronę i tym razem to burza rudych loków rzuciła jej się w oczy.
-Siemasz wdowa , co tam?
-Dobrze , podobno znowu narobiłaś burdelu z samochodami?-Powiedziała kpiącym tonem.
-Cichooo.Już się wyspowiadałam u Furego.
-Poprzednio też tak mówiłaś.-Powiedziała jeszcze bardziej kpiącym tonem.
-A idz....
-A idę.
 Skręciła korytarzem w prawo na co Luna cicho zachichotała gdyż tam znajdowało się laboratorium Bannera.


Lunie w końcu udało się dojść do piwnicy czym potocznie nazywano podziemny parking tarczy gdzie większość osób trzymało swoje samochody.Podeszła do swojego lamborghini gallardo który był prezentem od Tonego na ubiegłe urodziny gdy znów ktoś znalazł sobie miejsce obok jej osoby lecz tym razem aż sama się ucieszyło gdy go zobaczyła.
-Nauczysz mnie kiedyś tym jędździć?-Zmysłowy głos Capitana rozniósł się po całej piwnicy.
-Motor ci nie wystarcza?
-Na motorze nie można robić wielu rzeczy-odpowiedział.
-Od kiedy jesteś taki seksistowski?
-Od kiedy cie poznałem.
Oboje bystrymi oczami rozejrzeli się po piwnicy jednak Luna swoimi nadprzyrodzonymi oczami dostrzegła zbliżającą się postać przez co niestety nie mogli dalej poddawać się chwili.
Z jego oczu wyczytała pytania sunące się mu na język jednak to ona była szybsza.
-Nie mogę dzisiaj , umówiłam się z bratem.
-Super...
Wsiadając do samochodu posłała mu jeszcze zagadkowe spojrzenie po czym z piskiem opon odjechała w strone automatycznie otwierających sie drzwi.






3 komentarze:

  1. Alice jest zmuszona do przeprowadzki. Zostawia najlepszych przyjaciół, zostawia swój dom, swoje dotychczasowe życie. Nie chce tego, ale nic nie da sprzeciwianie się bezwzględnemu ojcu.
    Czy odnajdzie się w nowym miejscu? Czy ma szansę na miłość? Czy da radę?

    Zapraszam do siebie :) http://nicniedasiecofnac.blogspot.com/

    Pozdrawiam,
    Bezimienna

    OdpowiedzUsuń
  2. Sądziłam że najpierw go pozna i tak dalej a tu jesteśmy w połowie drogi, o proszę :D coś tak czuję że nie mogłaś się z tym powstrzymać. Co tam idę czytać dalej
    Rachel

    OdpowiedzUsuń
  3. Też myślałam, że najpierw będzie poznanie itp. ale to jest coś innego i bardzo dobrze ;D
    Czytam dalej
    Nana :)

    OdpowiedzUsuń